Te śledzie faktycznie wyszły świetnie! Może nie jestem w tym momencie zbyt skromna, ale fakt jest faktem – śledzie na ostro rządzą. Przepis znalazłam tutaj i namawiam wszystkich do jego wypróbowania. W wersji oryginalnej lub z moimi zmianami 🙂
Śledzie na ostro:
- 8 matiasów,
- 2 spore cebule,
- 1 garść rodzynek,
- 8 suszonych śliwek,
- 1 papryczka chili,
- 1 łyżka tabasco,
- kilka ziarenek ziela angielskiego,
- 2 liście laurowe,
- 1/2 szklanki oleju,
- sok z 2 cytryn,
- 5 łyżek koncentratu pomidorowego,
- 2 łyżki octu winnego,
- 1 łyżka cukru,
- sól,
- pieprz.
Śledzie namoczyć w wodzie na 2 godzinki. Osuszyć je i pokroić w kawałki wielkości kęsa.
Cebule pokroić w pióra i usmażyć w oleju, aż będą szkliste. Dodać cukier, liście laurowe, ziele angielskie, chili, tabasco, koncentrat, ocet, sok z cytryn – wymieszać, chwilę smażyć. Dodać rodzynki i posiekane śliwki, znów chwilę smażyć mieszając. Doprawić zalewę solą i pieprzem do smaku – wystudzić.
W słoikach (u mnie 2 duże) ułożyć warstwy śledzi i zalewy. Słoiki zakręcić i kilka razy wstrząsnąć, by smaki się wymieszały. Śledzie schować do lodówki na minimum trzy dni 🙂
Pingback: Top 5 – listopad 2015 | Kultura Kulinarna