Zapraszam na jednogarnkowe danie, idealne na aktualną aurę pogodową, jesienną chandrę, czy po prostu wieczorny mega głód.
Ciecierzyca po bretońsku:
- 2 puszki ciecierzycy lub 400 g suchej, następnie ugotowanej wg instrukcji na opakowaniu,
- 1 słoik (7-8 łyżek) koncentratu pomidorowego,
- 100 g boczku wędzonego,
- 400 g kiełbasy (u mnie z piersi kurczaka),
- 3 dymki,
- 2 łyżki cukru,
- sól,
- pieprz,
- majeranek,
- chili w proszku,
- słodka wędzona papryka w proszku,
- 1 łyżka masła,
- 1 łyżka mąki,
- olej rzepakowy.
Na niewielkiej ilości oleju usmażyć pokrojony w kostkę boczek i kiełbasę w ćwierć plasterkach. W dużym garnku zagotować ciecierzycę – puszkowaną wraz z zalewą, a ugotowaną wcześniej samodzielnie z dodatkową wodą (1 cm ponad ziarna). Do gotującej się ciecierzycy dodać mięsa – wymieszać i dusić na małym ogniu.
Na patelnię z tłuszczykiem z mięs wsypać cukier i chwilkę karmelizować, dodać koncentrat i ok. 1/2 szklanki wody – po minutce smażenia całość przelać do ciecierzycy.
Na tę samą patelnię dać masło i posiekane dymki. Po dwóch minutkach wsypać mąkę – zrobić szybką zasmażkę i przelać ją do gara. Teraz należy wszystko doprawić solą, pieprzem, majerankiem, ostrą i wędzoną papryką – ilość zależy od gustu, więc trzeba próbować, próbować, próbować.
Tak przygotowaną potrawę podawać ze świeżym pieczywem.